poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Bliźniaki

Cloud Dasher czekał razem z Rain Chaser i Luckym Maskiem na koniec porodu swojej żony, Starlight Darling. Stał już przed drzwiami cały dzień i nie mógł się doczekać zobaczenia swoich dzieci. Wiadomo było tylko, że będą to bliźniaki. Po chwili w wejściu ukazała się pielęgniarka.
- Poród przebiegł prawidłowo, może pan wejść, ale...
Dasher jej nie słuchał. Szybko przeszedł na porodówkę. Już miał wejść przez drzwi do sali, ale zatrzymała go jedna z położnych.
- Proszę pana - zaczęła - musi pan wiedzieć, że nie wszystko przebiegło zgodnie z planem.
- Jak to? Przecież mówiliście...
- No... tak, ale po prostu...
- Mówcie co się stało - zażądał ogier.
- Jedno z dzieci urodziło się z uszkodzoną rogówką.
Dasher spojrzał się na nią podejrzliwie nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Pielęgniarka wyczuła to i szybko wyjaśniła:
- Jest niewidoma. Jej oczy pokryte są bielmem.
Ogier aż przysiadł. To był wielki szok.
- A co z drugim źrebakiem? - zapytał.
- Z nim wszystko dobrze. To mały ogier jednorożca, a córeczka to pegaz. Niech pan się jej nie boi. Wszystko jest dobrze.
Dasher z wachaniem podszedł do łóżeczek. Jego syn miał złotą sierść i brązową grzywę. Patrzył się na niego pomarańczowymi oczami. Uśmiechnął się do niego. Potem odwrócił się w stronę córeczki. Jej sierść i grzywa były w odcieniach cyjanku  poza długim, jasno-zielonym pasmem na ogonie. Wydawało się, że spała, ale gdy ojciec się nad nią pochylił otworzyła oczy. Miały kolor mlecznej zieleni. Delikatnie pogłaskał ją skrzydłem, a ona zwróciła głowę w jego stronę i się uśmiechnęła. Pocałował ja delikatnie. Poczuł pewną więź z tą małą, kaleką istotką, która wyraźnie pragnęła miłość nieświadoma jeszcze okrucieństwa tego świata. Od strony łóżka żony usłyszał szelest. Po cichu przemieścił się w jej stronę. Starlight wyglądała na zmęczoną i zmartwioną.
- Widziałeś je? - szepnęła.
Mimo, że zapytała o rodzaj mnogi on dobrze wiedział, że chodzi jej o córkę.
- Tak. Są śliczne, a zwłaszcza Cyan.
- Cyan?
- No... Tak. Wiesz, Cyan Flight.
- Nadałeś jej imię? Beze mnie?! - warknęła na niego, ale po chwili się opanowała. - Dlaczego?
- Nie uważasz, że to imię do niej pasuje. Ona cała jest cyjankowa, a na dodatek to pegaz.
- No dobrze, niech ci będzie - uśmiechnęła się - ale w takim razie nasz syn będzie się nazywał Sunny Hunter.
- OK - pocałował ją w czoło.
Cloud Dasher z powrotem wrócił do córki. Wziął ja na swoje kopyta i przytulił. Ona nic tylko się uśmiechała. Zamachała delikatnie skrzydełkami. Od tej pory wiedział, że zrobi dla niej wszystko.
*Miesiąc później*
Starlight razem z dziećmi wróciła dwa tygodnie temu, a pracy nie było końca. Widoczne gołym okiem było, że młoda lekarka faworyzuje Huntera, więc siłą rzeczy Dasher z każdym dniem coraz bardziej zbliżał się do córki. Uwielbiał patrzeć się na nią gdy nuciła melodię, którą akurat gdzieś zasłyszała, a jednocześnie śmiesznie machała ogonkiem i skrzydłami do taktu. Jej buzia ciągle się śmiała. Niedługo nauczyła się latać, ale rodzice postanowili, że lepiej nie puszczać jej na zbyt wielkie wysokości. W tym czasie Hunter uczył się magii. Tak naprawdę nigdy nie miał okazji by zbliżyć się do siostry, wiec rodzeństwo nigdy się nie zżyło. Byli dla siebie bardziej jak współlokatorzy niż rodzina. W tym samym czasie przyjaciółka rodziny, Rain Chaser, przeżyła tragedię - razem z mężem, Lucky Maskiem, spodziewała się bliźniaków, ale jedno z dzieci zmarło przy porodzie i miała tylko jedną córkę - Street Art, z którą bardzo często odwiedzała swoich przyjaciół. Street Art bardzo lubiła Cyan, ale to Hunter był jej BFF. We trójkę się wychowywali i bawili, ale rzadko kiedy razem. I tak płynęły im dni i lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz